"Neo" prze­sta­je ozna­czać "no­wy", a za­czy­na zna­czyć: zdra­dli­wy, pod­szy­ty, sztucz­ny, wy­pa­czo­ny, fał­szy­wy wa­riant pier­wot­nej idei, nie­le­gal­ny, zły.

Neo już nie zna­czy "no­wy". Zna­czy: wy­pa­czo­ny. Ja­nu­sz Kor­win-Mik­ke i Grze­go­rz Braun wy­le­cie­li z Kon­fe­de­ra­cji i sta­ła się ona dla ni­ch Neo­kon­fe­de­ra­cją — bo ja­ko­by zdra­dzi­ła pier­wot­ne ide­ały. Przed­ro­stek "neo" zo­stał zpe­jo­ra­ty­wi­zo­wa­ny — czy­li do­stał ne­ga­tyw­ne zna­cze­nie. "Neo" to już nie "coś no­we­go", tyl­ko coś pod­szy­te­go, zde­ge­ne­ro­wa­ne­go, sztucz­ne­go.

W pol­skim ję­zy­ku po­li­ty­ki i pro­pa­gan­dy przed­ro­stek "neo" ule­gł ra­dy­kal­nej trans­for­ma­cji se­man­tycz­nej. Z neu­tral­ne­go zro­bił się po­gar­dli­wy. Po­wsta­je no­wy me­cha­ni­zm sło­wo­twór­czy: do­da­je­sz "neo" na po­cząt­ku, a wy­raz, któ­ry do­tąd był po­zy­tyw­ny lub neu­tral­ny, za­mie­nia się w obe­lgę.

Przy­kła­dy moż­na mno­żyć: neo­sę­dzio­wie — to ci, któ­ry­ch le­gal­no­ść pod­wa­ża­na je­st przez czę­ść opi­nii pu­blicz­nej — są uzna­wa­ni za nie­le­gal­ny­ch, pod­po­rząd­ko­wa­ny­ch po­li­tycz­nie, sko­rum­po­wa­ny­ch. neo­TVP — no­wa wer­sja te­le­wi­zji pu­blicz­nej po zmia­nie wła­dz, ale przez kry­ty­ków uzna­na za fał­szy­wą, ide­olo­gicz­nie upar­tyj­nio­ną, pod­szy­tą pod ory­gi­nał. Neo to dziś pa­ro­dia au­ten­tycz­no­ści.

Sam uży­wam te­go za­bie­gu. Daw­niej by­łem kor­wi­ni­stą. Jed­nak kie­dy oka­za­ło się, że Kor­win po­rzu­cił wol­no­ryn­ko­we ide­ały i za­jął się zły­mi oby­cza­ja­mi, twu-ge­ja­mi, li­kwi­da­cją wie­ku przy­zwo­le­nia i in­ny­mi ab­sur­da­mi, zmie­nił wer­sję na 2.0, je­go współ­cze­sny­ch wy­znaw­ców na­zy­wam neo­kor­wi­ni­sta­mi. To już nie są wol­no­ściow­cy, tyl­ko zde­ge­ne­ro­wa­na ka­ry­ka­tu­ra daw­ne­go ru­chu.

Nie za­wsze tak by­ło. Neo kie­dyś był neu­tral­ny, a na­wet po­zy­tyw­ny. Ozna­czał po pro­stu no­wą wer­sję cze­goś sta­re­go: neo­kla­sy­cy­zm, neo­re­ne­sans. Nie­mniej już wcze­śniej wi­dać by­ło symp­to­my psu­cia. Weź­my ta­ki li­be­ra­li­zm. Dziś nie wia­do­mo, co to wła­ści­wie zna­czy. Trze­ba do­dać: kla­sycz­ny li­be­ra­li­zm al­bo neo­li­be­ra­li­zm. A neo­li­be­ra­li­zm to nie wol­no­ść go­spo­dar­cza, tyl­ko glo­ba­li­stycz­ny za­mor­dy­zm i so­cja­li­zm kor­po­ra­cyj­ny. Po­ję­cie zo­sta­ło prze­chwy­co­ne i wy­pa­czo­ne.

W USA ten sam me­cha­ni­zm dzia­ła od daw­na. Naj­lep­szy przy­kład to neo­con (neo­kon­ser­wa­ty­sta). Kie­dyś ter­min neu­tral­ny, ozna­cza­ją­cy nurt kon­ser­wa­ty­zmu, któ­ry wy­ró­sł z li­be­ral­ny­ch in­te­lek­tu­ali­stów. Jed­nak dziś, w usta­ch tra­dy­cyj­ny­ch kon­ser­wa­ty­stów, pa­le­oli­ber­ta­rian — jak Ron Paul czy Pat Bu­cha­nan — neo­con to ża­den kon­ser­wa­ty­sta, tyl­ko mi­li­ta­ry­sta, glo­ba­li­sta, opor­tu­ni­sta po­li­tycz­ny, któ­ry zdra­dził kon­ser­wa­ty­zm.

Neo-li­be­ral? W USA i UK to też obe­lga. To już nie kla­sycz­ny li­be­rał, tyl­ko czło­wiek Da­vos: tech­no­kra­ta, glo­ba­li­sta, an­ty­ryn­ko­wiec w prze­bra­niu wol­no­ściow­ca. Neo-ma­rxi­st, neo-com­mu­ni­st? Tak się na­zy­wa współ­cze­sną le­wi­cę kul­tu­ro­wą, ak­ty­wi­stów kli­ma­tycz­ny­ch czy ide­olo­gów toż­sa­mo­ścio­wy­ch. Ukry­ci mark­si­ści. Pod­szy­ci.

W obu przy­pad­ka­ch — i w Pol­sce, i w USA — "neo" prze­sta­je ozna­czać "no­wy", a za­czy­na zna­czyć: zdra­dli­wy, pod­szy­ty, sztucz­ny, wy­pa­czo­ny, fał­szy­wy wa­riant pier­wot­nej idei, nie­le­gal­ny, zły.

Moż­na to na­zwać uni­wer­sal­nym me­cha­ni­zmem se­man­tycz­ne­go wy­pa­cze­nia przed­rost­ka "neo" w ję­zy­ku po­li­tycz­nej po­le­mi­ki i do­ty­czy i pol­skie­go i an­giel­skie­go. Zja­wi­sko god­ne od­no­to­wa­nia nie tyl­ko przez lin­gwi­stów, ale i przez ob­ser­wa­to­rów cy­wi­li­za­cji. "Neo" nie je­st już no­wo­ścią "Neo" je­st zdra­dą.

Więc już śmia­ło moż­na kląć na ma­in­stre­am i mó­wić na ni­ch: neo­dzien­ni­ka­rze, neo­re­dak­to­rzy, neo­po­li­ty­cy, neo­me­dia, neo­pre­zy­dent, neo­po­sło­wie, neo­pań­stwo. Już nie ma Pol­ski, te­raz ży­je­my w Neo­pol­sce. Wszyst­ko scho­dzi na psy, neo­p­sy.

Grzegorz GPS Świderski